9 czerwca 2014

1. Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi.

Urodziłam się w małym miasteczku o nazwie Knoxville w stanie Georgia. Było małe, wszyscy wszystkich znali, nikt nie miał przed sobą żadnych tajemnic, a może mieli tylko je ukrywali grubo pod skórą. Kiedy tylko przyszłam na świat, ludzie zaczęli gadać o mnie. Każdy chciał mnie widzieć, przez co mama była nieco nerwowa i czasem chciała mnie ukryć gdzieś daleko stąd. Nic takiego nie nastąpiło. Mój ojciec nie był bardzo wylewny w uczuciach do mnie. Gdy skończyłam pięć lat, pierwszy raz mnie uderzył, jak rozlałam herbatę na podłogę i on w nią wdepnął. Mamy nie było, a ja przecierpiałam to skrycie.Potem, mając dziesięć lat stało się coś złego.

Jak już mówiłam, mój ojciec nie pałał do mnie rodzicielskim uczuciem i kiedy tylko nadarzała się okazja, bił mnie a ja nie mogłam nic powiedzieć mamie, bowiem zagroził, że spotka mnie gorsza kara. Tak więc milczałam, z trudem przełykając łzy. W moje dziesiąte urodziny, mama upiekła mi tort i dała piękny prezent - szykowną branzoletkę z perełkami i do tego kremową sukienkę z koronką u dołu. Obie rzeczy mi się bardzo spodobały. Kiedy tylko zasiadłyśmy do stołu z tortem na talerzach, do domu wpadł ojciec. Był pijany i wściekły. Widząc mamę z nożem, podbiegł do niej i jej go wyrwał, zamachując się tak jakby chciał jej poderżnąć gardło. Nie trafił dlatego że ona instynktownie ukucnęła, lecz dźgnął ją w plecy.
Wpadłam w wielką złość i rzuciłam się na niego, okładając pięściami jak bokser. Jednak to nic nie pomogło, bowiem odrzucił mnie na przeciwległą szafkę. Ryknął i podchodząc do mnie, z całej siły kopnął w żebra. Wziął zamach i ciął przez twarz. Z rany trysnęła krew, zalewając mi widok. Ponownie się zamachnął, lecz ja podcięłam mu nogi i upadł. Wtedy ogarnięta furią, skoczyłam mu na klatkę i uderzyłam kilka razy w szczękę, słysząc nieprzyjemny dla ucha zgrzyt zaczęłam go okładać po klatce piersiowej. W pewnym momencie uderzyłam z taką siłą, że mostek pękł a moja ręka bardziej zagłębiła się w nim. Moja przerażona mama chwyciła mnie w ramiona i oderwała od bydlaka. Zaczęła szeptać uspokajająco, przeniosła mnie do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
- Moja słodka Evy - szeptała. - Moje drogie dziecko. Słuchaj bardzo uważnie, bo to co teraz powiem, zaważy na naszym dalszym życiu.
- Mamusiu - zapiszczałam, tuląc się do jej piersi.
- On nie był nigdy twoim ojcem. Brzmi to bardzo nieprawdopodobnie, lecz jest to prawdą. Kiedyś spotkałam pewną istotę. Był piękny, mądry i szarmancki. Od razu mogłam się z nim dogadać. Wiem, że nie rozumiesz jeszcze tego, ale wtedy to się w nim zakochałam. Owocem naszej miłości jesteś ty, moja słodka dziecino. Masz wiele z niego, włosy, oczy, siłę, charyzmę i miłośc do życia. Kiedy dorośniesz będziesz piękna tak jak on. Rana na oku się zagoi, lecz teraz musimy zadzwonić na policję i karekę. Możliwe, że on nie żyje. Ale to nic, ty jesteś ważniejsza - mówiąc to, usadziła mnie na łóżku i zeszła do kuchni. Po pół godzinie byli u nas policjanci i spisywali zeznania, dziwnie mi się przypatrując. Sama im powiedziałam, że go pobiłam. Nie chcieli wierzyć, lecz zmienili zdanie widząc jego ciało. Zaraz potym pojechałyśmy do szpitala.



Żadnej sprawy nam nie wytoczono, jednakże sąsiedzi zaczęli cicho między sobą o mnie poszeptywać i czasem bez ogródek szykanować, więc razem z mamą wyjechałyśmy stąd w poszukiwaniu lepszego miejsca na życie.

4 komentarze:

  1. Zobaczyłam Twój komentarz na moim blogu, to wpadnę i się odwdzięczę :) Dziękuję za komentarz :) Nieco obawiałam się kiedy przeczytałam Twoją opinię że nie dałaś rady doczytać rozdziału ;/ Myślałam że nie umiem pisać czy jakoś tak ;/ A teraz moje pytanie odnośnie czcionki : Co jest w niej nie tak? Nie bardzo zrozumiałam o co chodzi, Ale poprawię tylko konkretnie powiedz co :) A co do drugiego pytania to broń boże :) Widzę że masz taki sam stosunek do Zmierzchu jak ja. Też tego nie lubisz ? Ja owszem i szlag mnie trafia jeśli widzę gdzieś coś w adresie bloga o Edwardzie i Belli. ;/ Nie wiem po prostu jestem do tego maksymalnie zrażona. Mogę powiedzieć że jest to mój własny pomysł. Wampiry zamiast błyszczeć się na słońcu (ciebie też to śmieszy? :)) doznają oparzeń jednak po kilku godzinach chodzenia po słońcu. Mają również inny kolor oczu srebrne/czarne. Nie miałam zamiaru niczego pisać na podstawie zmierzchu, bo jeśli bym to zrobiła strzeliłabym samobója. Pozdrawiam serdecznie :) Jeśli jeszcze zdecydujesz się wpaść do mnie to daj znać :) P.S Informuj mnie jeśli możesz :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To znowu ja ! Przepraszam :) Już wiem o co chodzi i tłumaczę :) Miałam problem z dodaniem tego posta ponieważ wcześniej edytowałam go i ustawiła i się taka wredna czcionka, jakbym pisała Caps lockiem ;/ Nie mam pojęcia czy da się to zmienić a nie mam zapisanej roboczej wersji posta. Wygląda na to że będę musiała wszystko poprawiać ręcznie ;/ Matko boska ;/ Nie sądziłam że ktoś dokopie się do tak starych notek :)


    Wybacz że w poprzednim komentarzu nie skomentowałam ;/ Widzę że bohaterka nie ma łatwego życia. Ojciec znęcał się nad nią od małego. Właściwie to nawet nie był ojcem dziewczynki... Moje pytanie jest takie : Matka poważnie nic nie widziała? Nie widziała siniaków na ciele córki, ani żadnych śladów? Ale to chyba normalne że rodzicielka nie zauważa problemu. W książce ,,dobranoc słonko'' matka dziewczynki nic nie zauważała, tyle że zamiast bicia mieliśmy molestowanie seksualne. Trudny temat poruszyłaś. Ofiara przemocy domowej nie pozbiera się po takich wydarzeniach, odbija się to na jej psychice i zdrowiu. Tym bardziej małego dziecka. I tu znowu zaskoczenie. Nasza Eve nie jest zwykłym dzieckiem. Zaintrygowałaś mnie wzmianką o ,,stworzeniu'' Kim był a raczej czym był ojciec dziewczynki? Ktoś nie z tego świata? A może ... wampir? Liczę że w następnych rozdziałach uzyskam odpowiedź. Dodaje do obserwowanych ! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, jej ojciec to niebagatelny gość, choć może nie każdy tak uważac. I to nie jest wampir, mimo, że miałam takowy pomysł, ale go zmieniłam.
    I tak, dowiesz się kim Evy jest już w następnym rozdziale.

    Co to Twego opowiadania to cieszę się, że nie podlega pod Zmierzch. Postaram się doczytać do końca i dalej.

    Ja na prawdę nie wiem, co ludzie widzą w błyszczących brokatowo wampirkach. Toż to maszkara i nie nawidzę jej, bo ośmiesza te istoty. Według mnie wampir to ktoś z kim nie chciałabym się spotkać kiedy jest wygłodniały, nie błyszczy w świetle słonecznym. Ale też gdzieś czytałam, że one nie muszą się spalać w słońcu, ono je spowalnia, ale to może chodzić o te najstarsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! ja również nie wiem co w ogóle jest ciekawego w Zmierzchu! Nie chodzi tu tylko o same brokacenie się na słońcu. Jak tylko zobaczyłam ten efekt w filmie spadłam z krzesła. kiedyś przeczytałam wszystkie książki i zachwycałam się tym jak nie wiem, ale od 2 gimnazjum już się nie zachwycam i jestem z tego dumna. Zmierzch to jest czysty marysiuzm. Niby Belcia taka szara myszka, a tu poznaje Edwarda nie przystojnego błyszczącego się w słońcu (wszystko tylko nie to błyszczenie, ona tym motyw wampira brutalnie zamordowała!) ekhm... wampira... który według mnie wcale wampirem nie był. I w dodatku wszystko się jej udaje! Już pierwszego dnia w szkole ma znajomych i bogatego chłopaka, dzięki któremu nie musi się martwić o zabezpieczenie finansowe.... Ja to bym tak chciała! Może niekoniecznie wampira-klauna, ale bogatego i owszem. uważam że kolejne części pisane były dla kasy, i tylko wyłącznie dla kasy. Era tego badziewia się skończyła, a blogi nadal powstają. Co ciekawe przeciętny wiek autorek zmierzchowych opowiadań to jakieś 12-16 lat -.- I ja nie rozumiem czym tu można się zachwycać. Chciałam trochę wrócić to tych strasznych wampirów, ale nie bardzo chciałam aby paliły się na słońcu, więc wymyśliłam oparzenia słoneczne. W sumie to na jedno wychodzi. Pozdrawiam serdecznie. PS. Opis bloga jest bardzo ciekawy. Czuję że będzie twoim opowiadaniu dużo akcji :) PPS. Wyłącz weryfikację obrazkową, bo to utrudnia komentowanie :)

    OdpowiedzUsuń

Nie bądź zamaskowanym ninja, pokaż swoje zaintersowanie komentarzem.